Aktualności
2017-07-11 | X Zillertal Bike Challenge - relacja prosto z doliny
Jeden z najtrudniejszych wyścigów rowerowych w Alpach - Zillertal Bike Challenge przyciąga pasjonatów rowerów górskich, którym w żyłach zamiast krwi płynie czysta adrenalina. Znamy jednego z takich pozytywnych wariatów, to Michał Stachowicz. Mamy jego relacje z tego niesamowitego rajdu. Zapraszamy do lektury :)
"Zillertal... największa dolina narciarska na świecie, ale nie narty nas tu ściągnęły tylko podjazdy na których można zrozumieć po co komuś rower elektryczny;) tfu... jest pięknie, leje co chwila, ale jest pięknie:)
Podejmuję wyzwanie Prince of the Mountain - z wjazdem na lodowiec Hintertux - 3250m n.p.m. - 3 dnie mega mocnych podjazdów, zabawy kolejkami linowymi i jazdy rowerowej w cudnych tyrolskich krajobrazach - w planie 160km i 5300HM po całości, czad :)
jutro moje pierwsze małe giga 69,3km i 2434m przewyższeń, z maxem w górę 28% bez kolejek linowych, zobaczymy ile da się ujechać. Poniżej krótkie info z każdego dnia:
Zillertal Bike Challenge - day 1 - Prince of The Mountain
ale wyrypa po 40km podjazdów i zjazdów, gdzie objeżdżali mnie jak dziecie, kolesie z trasy King... no, ale coś tam podpatrzałem na zaś;) ...i nagle górka tak na 1,4km wysoka i 13km długa, gdzie wycinało wielu, a potem Enduro singletrack... takie dropy, że mi tylko oczy się powiększały ze zdziwienia, że znów się udało...i w dół i w dół, no i super się udało... 8/25 w kategorii, 35/124 open wśród ekipy z całej Europy hehe, 70km i 2400 przewyższeń pykło, co za powerrrr..., no a na mecie Moja Księżniczka:)))
no i pierwszy dzień wyrypy, za nami... jutro już bardziej lajtowo;) poszło wybornie, wyprzedzałem prawie do samego końca, duży blat w ciągłym użyciu, choć już potem zaczęło łaskotać pod łydkami... ale się podrapałem ze dwa razy i było git, czułem metę w powietrzu, to leciało się szybciej... pogoda się jutro ma mocno popsuć tak, że trasę zmieniają,, więc zobaczymy co przyniesie jutro:)
Zillertal Bike Challenge - day 2
nocy sypło śniegiem na lodowcu i 40cm śniegu uniemożliwiło przeprowadzenie trasy pierwotnym szlakiem, za to bez kolejki linowej, kazali wjechać 15km pod górkę na prawie półtora, gdzie max nachylenie w okolicach 3$%, niejeden raz przypominało mi o modlitwie;) szukanie ukrytych sił, jest ciekawym sposobem na poznanie siebie;) no i udało się zero z buta... mimo, że kilku szło szybciej niż jechałem, ale mi tu chodziło o ideę: wtargać na t...o bydle... hehe, no i pięknie potem zjazd mi się tu zaczął, a na singlu w lesie, ratując się by nie przejechać innego Ridera, co się ratował, by leżącej Riderki nie przejechać... użyłem przedniego hampla... niestety skończyło się pokrzywieniem przedniego koła, na które zeskoczyłem z Bike'a ratując się by kierą nie zrobić sobie dziupli w brzuchu... trochę to zagmatwane, ale trwało sekundy, udało się pozbierać, dobrze, że tylko 10km do mety... na niej niestety w serwisie, chłopaki odradzali mi dalszy udział, bo nie wiadomo ile zniesie to kółko, ale mam szczęście:) i nie mam na myśli tu faktu bycia z Paulą :) poznani Goście z Teamu Krzywe Koła, przyszli z pomocą. Kolega Andrzej pożyczył mi kółko na dokończenie wyzwania heheej, pięknie jest, wracamy do gry, jutro ostatni dzień, oczywiście zacznie się od ostrego podjazdu hehe :)
Zillertal Bike Challenge - day 3
gdzie celem jest wjazd na lodowiec Hintertux, na tym profilu miało być 5 kolejek linowych, ale były 3... i dobrze, przewyższeń nie ubyło, ciutke kilometrów, ale wyrypa pierwsza klasa, bo trzeba było mądrze rozkładać siły przy podjazdach, gdzie się można było zagotować w minute;) koło pożyczone od Teamu Krzywe Koła okazało się prościutkie i niosło wybornie, raz zjazd to podjazd, to kolejka, podjazd... i znowu podjazd ;D mnós...two szczęśliwych krów w kolorze toffi na drodze, no i śnieg w lipcu, hehe tego nawet u nas nie było ;D stawałem dwa razy, raz by spuścić powietrze z tylnego, a następnie z przedniego koła, bo podskakiwały same. Cała traska wkręcona, aż do końca, przełożenie 22x40 - a kadencja 46, gdzie serce wyskakuje z klaty... duża przygoda, wielkie emocje, echh... cudnie:)))
i tak kończy się sukcesem moja przygoda w dolinie Zillertal - wrażenia, momenty, ach... aż żal wyjeżdżać... polecam każdemu podjąć się tego wyzwania :) Dziękuję za wsparcie Dominika, bo udzielił nam więcej informacji dotyczącej samej imprezy niż dziewczyny w informacji w biurze zawodów ;-) a tak wszystko poszło gładko i sprawnie, a apartamenty oferowane przez biuro naprawdę wyborne :-)
Pozdrowerek dal Was :)... ja tu jeszcze wrócę ;)"
Michał i jego przygody -> https://www.facebook.com/MichalStachuStachowicz